Deweloper wsparł schroniska w okolicy Poznania, przekazując duże, ocieplane budy dla psów. W tym roku prezenty świąteczne od dewelopera powędrowały do zwierząt
Co roku klienci i partnerzy firmy Duda Development mogli spodziewać się bożonarodzeniowej przesyłki ze słodyczami albo voucherem prezentowym. W tym roku zamiast pierniczków deweloper wysłał kontrahentom informację o tym, że prezentów nie będzie.
Świąteczne paczki to podziękowanie za całoroczną współpracę. Wyraz wdzięczności i chęci podtrzymywania i budowania pozytywnych relacji z partnerami biznesowymi i klientami. Skąd więc pomysł, by w obliczu burzliwej sytuacji, jaką mamy obecnie na rynku w Polsce rezygnować z tej tradycyjnej wysyłki?
– Przekazywanie prezentów to miły zwyczaj, ale wiąże się niestety z zanieczyszczaniem środowiska, zwiększaniem śladu węglowego i generowaniem odpadów, które nie zawsze nadają się do recyklingu. Setki paczek to także setki przejazdów kurierskich – informuje Katarzyna Skonieczna, kierowniczka działu marketingu Duda Development. – Postawiliśmy więc na opcję bardziej ekologiczną i przynoszącą pomoc. Środki, które zwykle wydajemy na prezenty przeznaczyliśmy na zakup ocieplanych bud dla psów ze schronisk w okolicy Poznania – wyjaśnia.
Po rozpoznaniu potrzeb okolicznych przytulisk wsparcie w postaci dużych, ocieplanych psich bud powędrowało do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt – Azorek w Obornikach Wielkopolskich, Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Przyborówku oraz do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Skałowie.
Jak podkreśla Duda Development, wybór padł na schronienie dla czworonogów, ponieważ firma specjalizuje się w budowie domów. – Namawiamy wszystkich, żeby zainteresowali się losem bezdomnych zwierząt i przygarnęli psa lub kota, czasowo albo na stałe. Do zapewnienia domu zwierzętom lub przekazania środków na rzecz schroniska. Jesteśmy biurem psiarzy i kociarzy. Każda osoba w naszej firmie opiekuje się jakimś zwierzakiem, dlatego zimowe wsparcie schronisk było dla nas oczywistym wyborem – dodaje Katarzyna Skonieczna.
Deweloper zachęca do podjęcia podobnej inicjatywy także firmy, które nie mają jeszcze pomysłu na świąteczne prezenty dla swoich partnerów i klientów.
Ps: Szukasz opieki nad psem w Warszawie? Sprawdź https://www.psyuani.waw.pl/
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.